wtorek, 22 marca 2011

Tureckie tajniki kawowe

Słowo się rzekło i zamieszczam posta o kawie, który rozpocznie cykl używkowy.
Na dziś przygotowałam ciekawostki zaczerpnięte z XVIII-wiecznej relacji Thadeusza Krusińskiego, w której opisuje zwyczaje kawowe Turków (i nie tylko). Znalazłam tam zabawne informacje o wpływie kawy na organizm, jakże często odległe od dzisiejszego podejścia do zagadnienia. Znalazł się również i przepis na "porządne" parzenie kawy, ale o tym już zaraz. Najpierw ciekawostki.

Po pierwsze i przede wszystkim nie należy kawy spożywać na czczo. Tureckie przysłowie mówi:
"ieżeli nie masz czego przed kaghwą przekąsić, tedy oderwiy guzik od sukni y połkniy"
Uważali bowiem, że kawa pobudza trawienie, a jeżeli nic w żołądku nie "znaydzie, trawi przyrodzone humory, i przeto siły natury słabi"
Inne przysłowie mówi:
"w ludzkim przyięciu Gościa, zwyczaj uczty taki:
raczyć filiżanką kawy y lulką tabaki"
(bardzo zacne powiedzenie).
Jako, że kawa wspomaga trawienie, zalecano spożywanie jej na czczo jedynie osobom z problemami gastrycznymi. Zdaje się, że ta właściwość czarnego trunku jest aktualna do dziś :)

Gdy nadużywa się gorzałki dobrze aplikować sobie codziennie poranną kawkę, po ma ona ponoć wywoływać wstręt do alkoholu - to ciekawe, nieprawdaż? Leczy też kaca i w tej materii nic się do dziś nie zmieniło. Słyszałam kiedyś, że najlepsza w tej "dolegliwości" jest kawa z cytryną! Nie próbowałam, więc nie wiem czy tak jest. Dlatego też zalecam ostrożność w eksperymentach.

Kawa wspomaga leczenie chorych umysłowo, leczy z bólu głowy "a to za sprawą wyciągnienia z czoła lekkiego potu, który bol ulży w głowie zwłaszcza w katarze"

Obok tego wachlarza niewątpliwych zalet, ma ona również i przykre w skutkach działania. Najgorsze to takie, że powoduje impotencje. Żywym na to przykładem jest Szach perski Ismael z rodziny Sofich. Ponoć jego ogromne zamiłowanie do kawy było powodem spadku aktywności seksualnej, a zawiedziona faworyta pozwoliła sobie nawet na złośliwy, publiczny komentarz:
"na co tak dzielnego źrzebca męczycie? poić go było kawą, iak mego krola, a niebyłby tak iurny" (chodzi tu o konia, którego wyprowadzano na wybieg, by sobie pohasał i nie miał już ochoty na swawole)
No cóż na Turkach ta historia odcisnęła głębokie piętno i mężczyźni pochodzący z królewskich rodów kawy nie spożywali, ze strachu przed niepłodnością.
Jednak pewien włoski medyk dementuje te wieści, a na przykład stawia własną osobę. Twierdzi on, iż "kaghwy" zażywa w dużych ilościach, a dzieci dorobił się 16-ścioro. Przyczyny impotencji u Turków doszukuje się w poligamii :). Od siebie dodam tylko tyle, że współczuje tej kobiecie, która tych 16-ścioro urodziła.

Innym przykrym działaniem ubocznym ambrozyi jest popadanie w depresję za sprawą zagęszczenia krwi i "pomnażania melancholii". Za to ludzie nadpobudliwi powinni jej pić jak najwięcej dla wyciszenia. Patrząc z dzisiejszego punktu widzenia jest dokładnie na odwrót.

Ciekawe stwierdzenie pada odnośnie picia kawy na noc:
"Nie chwalą Turcy spożywania kawy na noc, osobliwie nic nie iadłszy, bo wypogadzając mozg y czyszcząc z żołądkowych waporow głowę, sen odeymuie" Cokolwiek autor miał na myśli....kawa działa pobudzająco :)

Na koniec ciekawostek jeszcze ta, że kawa jest dobra na każdą porę roku, bo w zimie rozgrzewa, a w lato chłodzi. Autor tekstu nie zgadza się z pierwszym stwierdzeniem, bo uważa, że lepiej od kawy rozgrzeje nas wino i tu z Panem Krusińskim zgadzam się w zupełności. Myślę, że jest to jak najbardziej trafne podsumowanie tureckiego światopoglądu. Z drugiej strony, cóż im pozostało, tylko kawa na rozgrzewkę, bo napoi wyskokowych spożywać im religia zabrania.

Żeby nie być gołosłowną zamieszczę teraz przepis na prawidłowe, porządne, tureckie przygotowanie kawy do spożycia. A, że przepis jest XVIII- wieczny, może być w naszych czasach mało przydatny z braku pewnych, elementarnych części składowych :)
Oczywiście eksperymentować każdy może, a metodą prób i błędów coś się osiągnie - czy tylko będzie nadawało się to do spożycia?? To się okaże...

A zatem rozpoczynam nasz kulinarny eksperyment od znalezienia i zakupienia świeżych ziaren kawy. Myślę, że ta pierwsza czynność już może nastręczyć nam trochę kłopotów, ale nie poddajemy się i działamy dalej. Prażymy ją (z braku informacji w tureckim przepisie podam za polskich, że najlepiej w glinianym rondelku) mieszając, a następnie studzimy odstawiając przykryte naczynie na bok. Następnie tłuczemy w moździerzu - koniecznie na zimno, bo ciepłe ziarna mogły by utracić swój aromat. Utłuczonych ziaren nie należy przesiewać, bo utracą tłustość. Gdy chcemy zwiększyć jej oleistość to trzeba w trakcie prażenia dodać gorzkich migdałów.
Dla odzyskania świeżości, w razie gdyby się utłuczona odstała i aromat by uleciał, to wystarczy nad ogniem potrzyma na żelaznej łyżce lub w glinianym naczynku.


Przechodzimy do parzenia:
Gotuj przez jakiś czas wodę, tak aby jakąś 1/3 wygotować, dodaj to pozostałej wody potłuczonej kawy i trochę ciepłej wody. Gotuj do delikatnego zawrzenia, a następnie wsadź imbryk lub inne naczynie, w którym będziesz gotować, do zimnej wody lub dodaj łyżkę cukru. Zabieg ten pomoże w osadzeniu się fusów na dnie. W razie gdyby zabrakło w domu cukru wystarczy go zastąpić tartym rogiem jelenia - na pewno masz takowy w swojej spiżarce :). Poza tym tarty róg jelenia oczyszcza przy okazji wodę i rozrzedza krew. Zdecydowanie to mój faworyt składnikowy.


Voilà gotowe.

A teraz kilka pomysłów na dodatki i takie tam uwagi o spożyciu. Przede wszystkim spożywaj kawę parującą, bo to dobrze robi na oczy. Jednak nie więcej niż jeden łót dziennie na osobę.

Turcy polecają kawę bez cukru, Persowie natomiast z dodatkiem goździków lub cynamonu na usunięcie wiatrów - jakże praktyczna porada w dzisiejszych cywilizacyjnych problemach! Autor natomiast radzi zażywać z dodatkiem jałowca i rozmarynu, bo ma to zbawienny wpływ na problemy z kamicą. Ponadto zachwala również mirrę, jako bardzo przyjemny dodatek.

Dla chcących jeszcze więcej wrażeń polecam przepis na "Szorbeh z kawy". Zalewa się fusy wodą i odstawia na noc w ciepłe miejsce. Nazajutrz zlewa się to do imbryczka i parzy kawę w tych fusach, przepisem jaki zamieściłam wyżej. Kawa taka będzie miała większą moc, gorycz i będzie gęściejsza.

Co do współczesnego dodatku w postaci mleka, to jest to wynalazek europejski, a autor wyraża się na ten temat tak:
"O używaniu tym rozsądek zostawiam Lekarzom, gdyż oboie te rzeczy zdadzą się bydź sobie przeciwne"

Nic innego mi nie pozostaje, jak życzyć smacznego, a z turecka lezzetli!

11 komentarzy:

  1. No i teraz będę chory jeśli nie zrobię sobie kawy wg. tych przepisów. Tarty róg jelenia... Hmm... Jednak użyję cukru bo zanim ruszę z dubeltówką w las to wieki miną;)
    A świeże ziarna można kupić np. w Pożeganiu z Afryką na Krakowskim Przedmieściu 62 i Freta 4/6. Z Pięknego Brzegu łatwo się tam 116 dostaniesz;) Dziś się tam chyba wybiorę po coś dla siebie. I od razu zaznaczę żeby nie działało na libido bo w dzisiejszych czasach 16 sztuk potomstwa utrzymać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze wiedzieć, gdzie te ziarna można dostać, bo jakoś nie miałam pomysłu. Jak coś pokombinujesz z tym przepisem to podziel się wrażeniami :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O ile taka kawkę przeżyję:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że nie będzie tak źle, tylko nie zaczynaj od Szorbehu z kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To by mnie zabiło na 100% A co do problemów gastrycznych... To ludzie cierpiący na takowe kawy spozywać nie powinni. Kawa podrażnia śluzówkę żołądka przyczyniając się do powstawania wrzodów i innych przypadłości żołądkowych. Dlatego ja piję cappucinko składające się głównie z mleka:D Ale czasem i taką normalną strzelę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja się obawiam, że wrzody już mam, albo niebawem nabędę.

    OdpowiedzUsuń
  7. O nabycie się nie martwię. Już nabyłem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mhmh.. kurcze.. trudno będzie się przekonać, bo kawy nie pijam ;-P

    www.przysmakiewy.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Możesz zawsze znaleźć jakiegoś królika doświadczalnego :)

    OdpowiedzUsuń
  10. "Cykl używkowy" - brzmi ciekawie.

    Mam taki moździerz w domu, baj de łej.

    A kawę lubię czarną i słodką. I pitą z normalnego naczynia przy stole. Nienawidzę, jak ktoś wsiada do metra i siorbie, mam wówczas napad mdłości i agresji naraz.

    OdpowiedzUsuń