poniedziałek, 21 marca 2011

Wystawa bynajmniej nie kulinarna

Witajcie!
Przymierzałam się do zamieszczenia posta o kawie, rozpoczynającego cykl używkowy. Ale w związku z tym, że przygotowuję wystawę na temat badań archeologicznych na terenie Reduty Ordona (tak, tak tej osławionej przez naszego wieszcza narodowego:) zupełnie nie mam czasu. Otwarcie już niebawem, bo 19 kwietnia! Zresztą wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszam na wernisaż o 16:30 w Urzędzie Ochoty przy ulicy Grójeckiej w Warszawie. Mam masę pracy związanej z przygotowaniem tablic (teksty, ilustracje, zdjęcia zabytków wykopanych i oczywiście stos papierków pozwalających, zabraniających itp, stanowiących nieodzowną towarzyszkę każdej wystawy - wierzcie mi wiem co mówię!)

Reasumując czas, czas i jeszcze raz czas, którego ostatnio szaleńczo mi brak. Dlatego też mogę zamilknąć, ale tylko na chwilkę, bo jeszcze nie było takiego, który by mi dziób zamknął na dobre :)

Dla niecierpliwych i rządnych wiedzy uchylę rąbka tajemnicy kawowej. Dokopałam się do ciekawego dokumentu opisującego poglądy Turków w XVIII wieku na temat wpływu kawy na ludzki organizm. Zaznaczam, że sam dokument również pochodzi z XVIII wieku.

Bądźcie cierpliwi, a niebawem ukaże się relacja z tej ciekawej lektury.


Dla osłody i rozbawienia zamieszczam kuluarowe zdjęcie z badań, zupełnie nie badawcze.

7 komentarzy:

  1. Od kiedy zacząłem pracę w wielkiej, paskudnej korporacji picie kawy stało się dla mnie czynnością codzienną. Ale tu się jej nie parzy tylko szybko "robi" więc z niecierpliwością czekam na posty kawowe:)

    OdpowiedzUsuń
  2. E tam, nie pijam kawy, nie przepadam za nią ;-p Zdecydowanie wolę wodę mineralną lub sok pomidorowy ;-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie jestem zwierzę żeby wodę pijać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię kawę, szczególnie kawę Heineken, kawę Grolsch i kawę Pilsner.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sebik bardzo mi miło, że mnie odwiedziłeś. Właśnie zamieściłam pierwszy z serii używkowej post o kawie. Twój komentarz apropo wody i zwierząt jest bardzo trafny, biorąc pod uwagę główną tematykę tego bloga :) W końcu w XVIII wieku była nawet takie powiedzenie związane ze spożywaniem gorzałki w szkole w Warszawie.
    Biedr_ona rzecz gustu, ja też kiedyś nie piłam kawy, wolałam herbatę.
    Marcinie gustuję w podobnych gatunkach kawy co ty, z tym, że dokładnie na odwrót. Jako faworyt jest Pilsner :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No właśnie, nie po to Brytyjczycy i Holendrzy śmigali statkami do Indii żebym teraz pił wodę i sok;)

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie przypadkowa kolejność tego, choć do Pilsnera mam największy sentyment, gdyż uwielbiam kraj naszych południowych sąsiadów.

    OdpowiedzUsuń