No właśnie co począć, kiedy na dzień dobry wszyscy mówią: NIE, NIE DA SIĘ itd? Myślę, że trzeba policzyć do 10, kilka głębszych oddechów, potem kawa z dużą ilością mleka (kurcze zapomniałam kupić :(), a później to już wszystko się ma w "D" - czyli przepis na głębokie zobojętnienie społeczeństwa (jak widać od przepisów wszelkiej maści jestem specjalistką).
Ja jednak obojętnieć nie mam zamiaru, więc zajmę się czymś pożytecznym, a tym może być SCHAB. Jest to jedna z podstawowych części świni, którą się u mnie w domu spożywa. Wynika to z tego, że moja mama, jako miłośniczka swojskiej kuchni, co jakiś czas zakupuje całą lub pół świni i trzyma w wielkiej zamrażarce. Co rusz wyciąga jakąś część i przyrządza własne wędlinki i inne pyszności. Ja najbardziej lubię schab, więc wielkoduszna mama podsyła mi go czasem. No i wtedy jest uczta.
Można go przyrządzać na wiele sposobów. Zacznę od tego, który obecnie leżakuje na półce w lodówce (po ówczesnym przyrządzeniu). A dokładnie to leżakuje już tylko kość, bo reszta prawdopodobnie płynie już w kierunku Gdańska (jak wiadomo ścieki kanalizacyjne Warszawy prowadzą do Wisły, a ta płynie w kierunku Bałtyku) i to nie z powodu tego, że nam nie smakowało i postanowiliśmy nakarmić rybki. Wręcz przeciwnie, smakowało wybornie, zjedliśmy, strawiliśmy i w naszych organizmach nie został prawdo podobnie nawet ślad!
Wracając do sedna, zaprezentuje dziś schab pieczony w sosie śmietanowo-ziołowym.
Spis składnikowy:
- schab, ciężko mi określić jaki, bo to generalnie zależy od tego, jak dużo ma wyjść; a więc wedle uznania :) (może być z kością)
- śmietana kwaśna, najlepiej 18 %
- tymianek
- bazylia
- oregano
- natka pietruszki
- koperek
- zioła prowansalskie
- sól
- pieprz kolorowy, może też być dodatkowo ziołowy
No to jazda :) :
Dzień wcześniej należy przygotować zalewę ze śmietany wraz z ziołami i solą (Oczywiście przygotowanie zalewy oznacza wymieszanie ziół, soli i śmietany, ewentualnie rozcieńczenie z wodą). Mięso natrzeć solą i kolorowym pieprzem oraz ewentualnie również pieprzem ziołowym.
Drugie zdjęcie prezentuje schab w wersji z bigosem. Pycha!
Schab wkładamy do plastikowego pojemnika, zalewamy sosem, przykrywamy i wkładamy do lodówki na noc.
W międzyczasie możemy poczytać, pooglądać tv i porobić wiele innych rzeczy, zależy kto co lubi!
Następnego dnia przekładamy schab do naczynia żaroodpornego, zalewamy tą samą zalewą, w której się do tej pory moczył. Zalewę trzeba troszkę rozcieńczyć wodą i dodatkowo podlać delikatnie olejem. Naczynie ze schabem wkładamy do rozgrzanego piekarnika i pieczemy od 1,5 do 2 godzin (w zależności od grubości schabu). Piekarnik musi mieć temperaturę 200*C przy termoobiegu lub 220*C bez unowocześnień.
No i cóż, chyba na koniec pozostaje mi rzec
Bon Appetit!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz