wtorek, 15 marca 2011

Od bigosu się zaczęło / A commencé avec un plat de choucroute

Tak więc zaczynam swoją przygodę z blogowaniem za sprawą bigosu. A wszystkiemu winna koleżanka z pracy, która takowy bigos przyniosła sobie na "lunch". Zapach był tak ujmujący, iż nie mogłam się powstrzymać przed ugotowaniem sobie tego smakołyku. Ale jak to ze mną bywa, moje dania z rzadka robione są przepisowo i to co uzyskałam z kapusty kiszonej i słodkiej przeszło moje wszelkie oczekiwania. Aby zachować dla potomnych tak wyśmienity przepis postanowiłam uwiecznić go na piśmie. No właśnie, ale pismo odręczne jest, jakby to powiedzieć, mniej nośne, dlatego też powstał Staropolski Zapiecek.

(Je commence mon aventure avec les blogs par un plat de choucroute. Et tout ce vin pour me amie de travail. Elle a apporté le plat de choucroute et mangé le déjeuner. L'odeur était merveilleuse, alors j'ai décidé de prépare cette délicatesse. Mais souvent, mes plats ne sont pas faites en fonction de la recette et ce que j'ai reçu avec de la choucroute et de chou sucré a été surpris. Pour conserver les recette pour les générations futures, j'ai décidé enregistrez-le sur ce blog. Et si était Staropolski Zapiecek.)


 A teraz kilka słów o mnie, które wyjaśnią również skąd to w mej głowie uroił się akurat Staropolski Zapiecek, a nie jakaś inna, z goła chwytliwa nazwa. Od lat 10 grzebie się w ziemi, jako przykładny archeolog. W tym grzebaniu dokopałam się do kuchni XVIII-wiecznej, a idąc tym tropem również i XIX wiecznej (patrząc z punktu widzenia stratygrafii powinno być dokładnie na odwrót - ale że bliżej mi do życia na opak, dlatego też zaczęłam od dawniejszej, aby zatrzymać się na bliższej naszym czasom). I me zamiłowanie poszybowało jak odrzutowiec w kierunku doktoratu z zawiłych zagadnień bromatologicznych. Jednak, abstrahując od bromatologicznych rozważań, na blogu postanowiłam przekazywać co i rusz ciekawe przepisy zaczerpnięte z XIX-wiecznych poradników, gazet i rękopisów; XVIII-wiecznych rękopisów i może kalendarzy. Oczywiście znajdzie się również miejsce na moje wariację kulinarne (patrz wyżej i następny post - bigos:)), które muszę spisywać, by przetrwały. Od czasu do czasu zamieszczę również współczesne przepisy na ciekawe dania, niekoniecznie polskie. Materiał piśmienny wzbogacony będzie ilustracjami w miarę możliwości. Jeśli chodzi o przepisy dawne to będę się starała zamieszczać te, które sama już przetestowałam, a więc (w większości przypadków) obfotografowałam.
Miłej lektury i Bon Appétit

(Aujourd'hui quelque mots sur moi. Pendant 10 ans je enterre dans la terre, parce-que je suis un archéologue. Alors que je enterre j'ai découvert la cuisine du XVIIIe siècle aussi la cuisine du XIXe siècle. Et alors j'ai commencé à aimer la pharmacie Dans la recherche scientifique je trouve intéressant, ancien recette de cuisine, qui j'ai décrit dans le présent blog. Bien sûr, il y aura aussi une place pour ma variation culinaire. De temps en temps je vais mettre les recettes contemporaines pour les plats intéressants, pas nécessairement polonais. J'ai une lecture agréable et bon appétit!)


Ps. Proszę się nie gorączkować o wciskanie francuszczyzny, gdyż język ten nieodzownie kojarzy się ze sztuką kulinarną :)

(Ps. Je suis désolé pour mon français. Excusez-moi, je continue à apprendre, et ces traductions sont traitées comme une formation. Ce sera mieux!)

7 komentarzy:

  1. Gotować - nie.
    Żreć - tak.
    Mniam!

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż może zatem znajdziesz kogoś kto przepis wypróbuje i da zasmakować, a jeśli nie to mogę przesłać pocztą ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Panie Marcinie, ma pan bigos priorytetem!"
    :-D

    OdpowiedzUsuń
  4. Tzw. bigos pocztowy. (Wstaw to do kulinarnych fantazji).

    Bardzo fajnie, że będzie blog o archeologii ukladu pokarmowego. Powodzenia ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam szanownego kolegę od ceglanej roboty :) Myśmy mieli przyjemność pozna się na Reducie "Oriona". Nawet mam sprawę do Ciebie, ale to już wyślę na priv np. na twarzo-książce :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Aha, to powodzenia tym bardziej ;-) Nie rozpoznałem Cię na foto profilowym. Twarzą lepiej nie, lepiej mejlem.
    Co ro Oriona, to podościślałem parę rzeczy, miałem wrzucić w sieć, ale mi się rozeszło. Mam permanentny problem z rozchodzeniem zamiarów (w temacie cegieł również).

    Bardzo liczę na Twoje kulinarne fantazje. Niekoniecznie jadalne, zresztą.

    OdpowiedzUsuń