Post ten jest nieco spóźniony, bo Noc Muzeów była już tydzień temu, ale cóż począć jak obowiązki służbowe pognały mnie na zachód Polski i przez tydzień bawiłam w Poznaniu i Szczecinie.
Bądź co bądź postanowiłam zamieścić relację kulinarną związaną z imprezą pod hasłem Noc Muzeów. Odwiedziłam przede wszystkim Cytadelę Warszawską, gdzie miały miejsce pokazy związane z bronią. No i cóż to ma wspólnego z jedzeniem?? A no, wojak też człowiek i musi coś jeść. Ponadto wiedziałam, że tam też skryje się ze swym kramem koleżanka po fachu - Małgorzata Krasna-Korycińska. Na ten wspaniały dzień, a raczej noc, owa koleżanka przygotowała wojskową kantynę rodem z XIX wieku.
Skosztowałam kawy i herbaty z różnymi dodatkami
Odrobiny słodkości też nie zabrakło :)
Na "zapleczu" naszykowane było specjalne palenisko, nad którym zawieszony był na wilkach ogromny czajnik, a w palenisku, z boku, stał dzban z kawą. Można powiedzieć, że sposób parzenia kawy przypominał nieco turecki.
Dodatkowym rarytasem, jaki można było zakosztować, był syrop sosnowy. Rewelacja i tyle mogę powiedzieć!
Muszę tu nadmienić, że Gosia jest autorem książki o kulinariach z wczesnego średniowiecza, więc jeśli kogoś interesuje taka tematyka, to serdecznie polecam! A w nawiasie zamieszczam link do książki na stronie wydawcy.
(http://www.triglav.com.pl/publikacje-3-virt.html?page=shop.product_details&flypage=flypage.tpl&product_id=32&category_id=6)
Na przeciwko, rodzinnie, rozbił się kram mieszany z przepysznymi podpłomykami i równie smacznymi dodatkami, takimi jak konfitury wszelakiej maści.
Gdy zaspokoiłam już swą ciekawość wzrokowo-smakową udałam się w wyprawę po całym terenie cytadeli i okazało się, że kulinariów jest więcej.
Trafiłam do kramu wczesnego średniowiecza o proweniencji bliżej nie określonej, Gdy zapytałam kim są i jaką kulturę, nację, grupę etniczną reprezentują to odburknęli, że są Słowianami, a tymczasem na łyżkach mieli wzorki rodem ze Skandynawii :).
Nie wiem czy tak tylko na odczepnego powiedzieli, czy aż tak są nie zorientowani w temacie.
Ciekawie musiało być. Podobają mi się takie kulinarne lekcje historii.
OdpowiedzUsuńByło ciekawie, miło i smacznie!
OdpowiedzUsuńAle genialny pomysł! takie specjały z dawnych lat! super. Dzięki za zdjęcia i relację.
OdpowiedzUsuńMonika z
www.bentopopolsku.blogspot.com
i
www.efektnimbu.blogspot.com
Tak takich rarytasów bym skosztowała. W następną Noc Muzeów muszę wytropić podobną okazję w Łodzi ;) http://wlodarczyki.net/mopswkuchni/
OdpowiedzUsuńTakich "mrocznych" odtwórców historii niektórzy prawdziwi rekonstruktorzy nazywają "Turbo-Słowianami":)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
interesujaca foto relacja ;)
OdpowiedzUsuńciekawa miniaturka
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Marcin